Dotknąć chmur

Chmury mają często znaczenie metaforyczne, bo przecież mówi się:
Bujać w obłokach, dotknąć nieba, bujać głową w chmurach.


Zrazu jak stada dzikich gęsi lub łabędzi (…)

Ściskają się, grubieją, rosną, nowe dziwy!

Dostają krzywych karków, rozpuszczają grzywy,

Wysuwają nóg rzędy i po niebios sklepie

Przelatują jak tabun rumaków po stepie”

 

Chmury mają często znaczenie metaforyczne, bo przecież mówi się:
Bujać w obłokach, dotknąć nieba, bujać głową w chmurach.

Wielu mistrzów pióra pisało o nich.

Każda epoka literacka przypisywała im inne znaczenie. Kojarzone one były z  przemijaniem, czymś ulotnym lub karą boską. Nie będę jednak zagłębiać się w literackie znaczenie tego słowa.

Chmura  zaś z naukowego punktu widzenia to nic innego jak para wodna, czyli miliony kropelek wody lub kryształków lodu unoszących się w powietrzu. Gdy powietrze zaczyna stale się ochładzać, to w pewnym momencie osiąga tzw. “punkt rosy”, czyli moment w którym następuje pełne nasycenie pary wodnej (saturacja), dalsze ochładzanie powoduje przesycenie i kondensację. Kondensacja to przejście wody ze stanu gazowego w stan ciekły. Pod jej wpływem tworzą się zarodniki kropelek chmurowych, które rozrastają się tworząc chmury i mgłe.

Chmury kojarzą się  często z marzeniami i to właśnie dzięki nim będę mogła spróbować spełnić swoje podniebne marzenie. Marzenie tzw. wysokich lotów :), bo przecież  piszę o szybowcach.

Jakiś czas temu Znajomy podesłał mi link z informacją o projekcie „ Rozwiń skrzydła”.  Jest to projekt, który ma na celu umożliwić osobom niepełnosprawnym wzięcie udziału  w zajęciach paralotniowych i szybowcowych.

Skoro jest tak szansa to chcę ją wykorzystać. Zatem spotkałam się z instruktorem w Aeroklubie Radomskim, by sprawdzić,  czy moje ograniczenia ruchowe będą mnie ograniczały w lataniu szybowcami.

“Bocian”- szybowiec, nie ptak, był przeze mnie testowany „na sucho”, w hangarze.

Razem z instruktorem sprawdzaliśmy, jak poradzę sobie z obsługą tego samolotu i jak można dostosować go  do mnie, bo przecież nawet jeśli jest jakiś problem z obsługą to można go rozwiązać, a przynajmniej próbować. Ups… jakie złożone zdanie;) , bo zagadnienie też złożone i do rozważenia.

Udokumentowałam Boćka i miejsce, gdzie wszystko się  zaczyna…

Zdjęcia niewyraźne i robione na szybko, ale mam nadzieję, że niebawem częściej będę mogła gościć na lotnisku i zaprzyjaźnię się nie tylko z „Bocianem”