na wodzie, pod wodą, gdziekolwiek…

Kilka słów o mnie oczami i piórem ŻEGLARKA.PL

W pewien zimowy słoneczny dzień spotkałam się z dziewczynami z portalu Żeglarka.pl oraz z fotografem Markiem Zawadką.
Owoce ich pracy można podziwiać czytając tekst poniżej oraz oglądając zdjęcia z sesji w Klubie Mila, gdzie szkolę z Akademią Kusznierewicza. Według mnie zrobili ” dobrą robotę”.
Dziękuję Wam!

Kasia jest niezwykle bezpośrednia, ma burzę ciemnych loków i niepohamowany apetyt na życie. Uwielbia żeglować, nurkować, podróżować i… znajduje wokół siebie jeszcze wiele innych pasjonujących rzeczy. Gdy pytam, co ją najbardziej w życiu „kręci”, nie może się zdecydować. Kocha wodę i wiatr, żegluje z pasją, jest absolwentką Akademii Pedagogiki Specjalnej i płetwonurkiem. Aha, próbowała też sił na motolotni. W ciągu ośmiu ostatnich lat zdobyła patent żeglarza, potem sternika, całkiem niedawno zrobiła papiery instruktora żeglarstwa. A trzeba Wam wiedzieć, że instruktor żeglarstwa to już nie przelewki i wcale nie jest łatwo zdać wszystkie egzaminy uprawniające do zdobycia tego stopnia. Wcześniej Kasia sporo nurkowała i systematycznie zaliczała kolejne szczeble i uprawnienia świadczące o tym, że świetnie radzi sobie pod wodą. I choć nie jest wcale świetną pływaczką, to w wodzie czuje się jak ryba. Wszystko to zdołała osiągnąć w swoim niedługim, ale dość skomplikowanym życiu. Nie mogę uwierzyć, że jej wiek opisuje cyferka trzy z przodu – bo wygląda znacznie młodziej.

Morzem i żaglami zaraził mnie przed laty kapitan Krzysztof Baranowski – wspomina Kasia. – Byłam dzieckiem i spędzałam kolejne miesiące w szpitalu. Właściwie to mieszkałam wówczas na dziecięcym oddziale szpitalnym w Otwocku. Przyjechał do nas kiedyś w odwiedziny słynny kapitan i tak ładnie opowiadał o żaglach i o morzu, że postanowiłam spróbować, gdy tylko nadarzy  się okazja.

Białe poduszki i fartuchy pielęgniarek zamieniały się w dziecięcych marzeniach w łopoczące na wietrze żagle. A potem marzenia przybrały całkiem realne kształty, choć jak wspomniałam, najpierw Kasia nauczyła się, jak zostać rybą. Zabawne w sumie jest to moje nurkowanie, bo zawsze dość kiepsko pływałam – wyjaśnia nasza bohaterka. Choć tak naprawdę, nic w tym kiepskim pływaniu nie ma dziwnego, bo Kasia ma od urodzenia ograniczone ruchy rąk i dłoni. Uszkodzenia nerwów powstały w trakcie jej  porodu. Zatem całe niemal dzieciństwo spędziła w szpitalach, była poddawana licznym zabiegom rehabilitacyjnym. Ale przecież nurkować można w zasadzie bez używania rąk – zapewnia Kasia. – Prawdziwym problemem jest dla niej założenie pianki i maski. Potrzebuję pomocy drugiej osoby przy zakładaniu maski, to prawda. A co do pianki, nawet całkiem zdrowi ludzie nie zawsze dają radę sami wcisnąć się w nurkowy kombinezon. Zatem to żaden problem.

Dla Kasi nie jest też problemem stawianie żagli, chwytanie szotów i wykonywanie wielu innych czynności na jachcie, choć wymaga to od niej prawdziwej ekwilibrystyki. Wiesz – tłumaczy mi – czasem pewien kłopot sprawia mi nauczenie niewidomych wiązania węzłów. Bywa trochę ciężko, gdy prowadzę łódkę, na której jedna osoba jest niedosłysząca, druga kompletnie sparaliżowana, a trzecia jak mówimy w naszej gwarze to tak zwany „wózkowy”, czyli ma sprawne ręce, lecz nie może się ruszyć z miejsca. Ale zawsze staram się żeglować przede wszystkim bezpiecznie.

Przyzwyczailiśmy się też do dziwnych spojrzeń – dodaje Kasia. – Gdy po przybiciu do kei gdzieś w Chorwacji czy Grecji, najpierw wystawiamy na brzeg wózek inwalidzki, potem wynosimy kule, potem wybiega nasza maleńka koleżanka, dorosła, ale wciąż wzrostu dziecka. My nie potrzebujemy użalania się, ani ukradkowych, współczujących spojrzeń. My chcemy żyć najlepiej jak się da i chcemy żeglować. Moim marzeniem jest rejs, taki porządny, długi rejs i żeby jeszcze można było w jego trakcie nurkować. To byłoby prawdziwe szczęście.

Na razie Kasia chce zorganizować, wraz ze Stowarzyszeniem Wspierania Aktywności Osób Niepełnosprawnych “SZANSA”, obóz rehabilitacyjno-żeglarski. Prowadzi także Integracyjne Biuro Podróży Ole Tours Katarzyna Oleś. Chce, żeby wszyscy niepełnosprawni pasjonaci żeglarstwa mieli szansę na spędzanie aktywnego wypoczynku i na przeżycie wakacji pod żaglami.

Bo żeglowanie – zapewnia Kasia Oleś – może i powinno być dostępne dla wszystkich. Także dla niewidomych i niesłyszących, i tych przykutych do wózków inwalidzkich. Dla osób z porażeniem i przykurczami mięśni. Wszyscy, którzy chcą nauczyć się żeglować, dadzą sobie z Waszą pomocą radę. Tylko Wy dajcie nam szansę.

Przekaż 1% podatku na żeglarstwo niepełnosprawnych na rzecz Fundacji „Tacy Sami”.
Wystarczy wpisać w formularzu PIT:  Fundacja „Tacy Sami”, nr KRS: 0000138202, wyliczoną kwotą. Pamiętaj o dopisku ŻAGLE :

Redakcja Żeglarka.pl dziękuje:

  • Markowi Zawadce za wykonanie wspaniałych zdjęć;
  • Klubowi Mila Zegrzynek za udostępnienie miejsca;
  • Firmie Henri Lloyd Polska  za ubranie dziewcząt do sesji 🙂