Nad i pod…

Tym razem znów odwiązaliśmy cumy, by opuścić znane nam brzegi Morza Czerwonego.

…nie odkryjesz nowych lądów,
jeśli nie odważysz się
stracić z oczu znanych brzegów….

Tym razem znów odwiązaliśmy cumy, by opuścić znane nam brzegi Morza Czerwonego. A wszystko po to, by odkrywać to, co kryje świat podwodny. Najlepszym sposobem na eksplorację tego środowiska jest safari nurkowe. Dla większości safari kojarzy się z wyprawą myśliwską (tak też definiuje ten termin „Wikipiedia”). Coraz częściej jednak pisząc safari myślimy o zorganizowanej wyprawie, która ma na celu podziwianie fauny i flory. My wybraliśmy się, by podziwiać świat zwierząt żyjących pod wodą. Chcąc zobaczyć te najbardziej dziewicze i najpiękniejsze miejsca warto stracić z oczy znane brzegi i wypłynąć na otwarte morze.

Tak też zrobiliśmy. Przez 7 dni mieszkaliśmy na wodzie, a dokładniej na 35 metrowym jachcie motorowym. Jest to jednostka pływająca, zaprojektowana specjalnie dla miłośników nurkowań, ceniących sobie komfort oraz bezpieczeństwo.

Pomimo, iż jacht ten posiada sun deck, salon i jadalnie – to przecież lecieliśmy ponad 4 godziny, nie tylko po to aby wygrzewać się w egipskim słońcu, ale przede wszystkim, by móc kilka razy dziennie zanurzyć się w błękicie (bardziej turkusie) Morza Czerwonego.

Dla nurków jest to jeden z głównych celów podwodnych wypraw. I nie ma się co dziwić.

Miejsca nurkowe zachwycają swą różnorodnością barw i kolorów.

W Morzu Czerwonym można spotkać ponad 1200 gatunków ryb, z czego ok. 17% to gatunki endemiczne.

Pod wodą widzieliśmy przeróżne ryby: chetoniki, z rodziny ustnikowatych, strzępielowate, ryby papuzie i amfipriony doskonale znane nam wszystkim z filmu „Nemo”.

Do równie ważnych i ciekawych mieszkańców morza widzianych przez nas należą: homary, krewetki, ośmiornice, czy prześlicznie ubarwione, pozbawione skorupy ślimaki. Swoje mechanizmy obronne posiadają m.in. płaszczki Bluespotted Stingrays oraz ryby Lionfish, czyli skrzydlice, z rodziny ryb skorpenokształtynych.
Nie obyło się też bez dużego zwierza, czyli rekinów rafowych i rekinów młotów.

Swoją obecnością zaszczyciły nas również żółwie, ławice barakud, ryby wargaczowate, Giant Trevally, Triggerfish, duże Groupery, makrele – nie zapominając o rezydentach rafy, czyli rybach: Snappers, Red Mullet, Coachmen, Butterflies i innych.

Odwiedziliśmy między innymi słynną „Matkę Dziur”, gdzie wspaniałe ogrody koralowe i prześwietlone smugami światła korytarze w masywie starej rafy tworzą niezwykłe zestawienie.

 

Nie rozczarowały nas też nurkowania nocne, podczas których spotykaliśmy hiszpańskie tancerki, najeżki, płaszczki i mureny. Magii nurkowań nocnych dodawał świecący plankton, który po wyłączeniu latarek stworzył niesamowite widowisko.

 

Podziwialiśmy też rafy koralowe – największe naturalne struktury na świecie. Są one rezultatem nadzwyczajnych relacji pomiędzy koralowcami, znanymi jako polipy, a mikroskopijnymi algami (zooxanthellae) żyjącymi w ich tkankach. Odżywiają się drobnymi organizmami morskimi, za pomocą czułek filtrują wodę i kierują pożywienie do układu pokarmowego. W procesie wapnienia formułuje się szkielet koralowców.

O życiu podwodnym Morza Czerwonego można by pisać wiele, ale najlepiej po prostu to zobaczyć, doświadczyć i przeżyć.

Jako przedsmak tego, co widzieliśmy wstawiam kilka zdjęć fotografa Piotra Stósa, który co prawda nie był z Nami na safari, ale idealnie potrafi przekazać piękno podwodnego świata.

To safari za mną, następne już w planach. Może właśnie w Waszym towarzystwie?

…bo taki wyjazd to potężna dawka pozytywnych doświadczeń i wrażeń nad i pod wodą, gdzie można „zgłębiać pasje, biorąc kurs na wiatr”.

Nie bez przyczyny wspomniałam hasło moich wyjazdów, które organizuję również dla niepełnosprawnych.

Safari to intensywny czas, ale dostępny właśnie również dla nurków niepełnosprawnych. A wszystko to dzięki doświadczonym instruktorom, którzy nurkują również w systemie HSA, dzięki ich otwartości i skupieniu na pokonywaniu przeszkód, jakie mogą napotkać osoby niepełnosprawne w nurkowaniu, bo w myśl zasady, jaką się kieruję:

„ kto chce szuka sposobu, kto nie chce, szuka powodu…”

 

I tym sposobem kończę ten tekst i zapraszam do fotorelacji widzianej oczami Piotrka:)